GRUDZIEŃ 2014

Zbliża się zima, na pokrytych szadzią gałęziach drzew przesiadują napuszone sikorki i wróble. A człowieka litość za gardło ściska i aż chciałoby się wysypać na parapet okienny tudzież do karmnika parę okruchów chleba, żeby wspomóc zwierzątka. Tylko czy one naprawdę potrzebują naszej pomocy? Dokarmianie ptaków ma swoich zwolenników i przeciwników. Ornitolodzy donoszą, że zimowe dokarmianie promuje gatunki pospolite i ogranicza liczebność tych rzadszych, spotkanie różnych gatunków przy karmniku jest dobrą okazją do wymiany patogenów pomiędzy osobnikami, które w naturze nie miałyby szans na bezpośredni kontakt, powoduje brak samodzielności ptaków i ogranicza ich migracje oraz zmienia zachowanie. Istnieją obawy, że karmniki służą nie tylko ziarnojadom, ale stanowią także dogodną stołówkę dla drapieżników, które mogą przebierać w ofiarach stłoczonych na małej przestrzeni.

Czy więc dokarmiając dobijamy ptaszyny? Niekoniecznie – inne źródła donoszą, że ptaki wpadają do naszego karmnika jak my na fast food – jedynie od czasu do czasu, równolegle wykorzystując inne, naturalne źródła pokarmu. Ptaki często żerują w grupie, bo naturalne źródła pokarmu często także występują w skupiskach. Drapieżnik też ptak i nie dyskryminujmy go ze względu na dietę - coś zjeść musi, jak nie przy karmniku to gdzie indziej. Czy dokarmianie wpływa na migracje? Otóż wpływa, ale tylko na nieliczne gatunki, niewiele jest dobrze udokumentowanych badań. W Wielkiej Brytanii zaobserwowano, że dokarmiane kapturki (pospolita częściowo wędrowna pokrzewka) nie odlatują do Afryki, tylko zimują na wyspach. Trudno zresztą oddzielić wpływ zmian klimatu na migracje od wpływu zmian bazy pokarmowej.

Faktem jest, że dokarmianie to powszechne hobby – w Stanach Zjednoczonych, aż 43% gospodarstw domowych i 65 milionów ludzi dokarmia ptaki. To całkiem pokaźne źródło pokarmu. Inne badania donoszą, że ze względu na ograniczenia w powierzchni terenów zielonych w dużych miastach, sztuczne zwiększanie miejsc lęgowych (budki dla ptaków) i bazy pokarmowej (zimowe dokarmianie) wpływa pozytywnie na różnorodność biologiczną ptaków w miastach. Odpowiednio prowadzone dokarmianie ptaków terenów wiejskich wpływa pozytywnie na liczebność populacji i przeżywalność zimową typowych gatunków związanych z terenami rolniczymi: mazurka, trznadla i potrzeszcza. Wydawać by się mogło, że to pospolite gatunki, ale należy pamiętać, że ujednolicenie krajobrazu rolniczego i intensyfikacja produkcji rolnej wpływa negatywnie na ich liczebność. Człowiek, jako gatunek silnie oddziałujący na przyrodę, ma znaczny wpływ na wygląd ptasiego krajobrazu. Dokarmianie wpływa na zachowania terytorialne samców ptaków śpiewających, ale wpływ ten ustaje po zaprzestaniu dokarmiania.

Dokarmiać, więc czy nie? To trudna decyzja i nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jeśli już się na to zdecydujemy, warto pamiętać o podstawowych zasadach dokarmiania. Należy zadbać o odpowiedni pokarm - żadnego chleba, najlepsze są nasiona zbóż i roślin oleistych, niesolona słoninka dla sikor i kowalików. Ptasi karmnik to nie miejsce na kuchenne odpadki, nie mylmy go z kompostownikiem. Pokarm powinien być czysty i świeży. Należy wyrzucać stary pokarm i ptasie odchody z dna karmnika. Ważne jest także bezpieczne ustawienie karmnika tak, aby uniemożliwić żer kotu sąsiada i schronienie w razie ataku drapieżnika. Źle dobrany termin dokarmiania może bardzo zaszkodzić. Karmienie zaczynamy wraz z nastaniem mrozów, a nie w pełni jesieni, gdy jest jeszcze dużo naturalnych źródeł pokarmu. A jeśli tylko mamy taką możliwość zadbajmy o zróżnicowanie naturalnych źródeł pokarmu – sadźmy głogi, derenie, jarzęby i tarniny. Nie walczmy zbyt gorliwie z chwastami – parę ostów i łopianów to żadna ujma dla ogródka. 

Kos w karmniku fot. Łukasz Fuglewicz